wtorek, 9 lipca 2013

01/07 Tajemnice .

*Al*

Wbiegłam do pokoju Alex nawet nie pukając. Zastałam ją śpiącą obok chłopaka z blond włosami. Gdy usłyszała hałas od razu zerwała się na równe nogi. Złapała się za głowę i spojrzała na mnie jak na jakąś idiotkę.
- Dziewczyno, czy ty zdajesz sobie sprawę która jest godzina? - zapytała jeszcze nie do końca przytomnie.
- Emm .. Coś mi się wydaje, że jakoś dziesięć po piątej, a co? - odparłam cała w skowronkach.
Nawet nie wiem, jak o tej porze i to po tak ciężkiej nocy udało mi się wstać z samego rana i jeszcze mieć ogromne pokłady energii na cały dzień. Rzeczywiście byłam nieźle rąbnięta.
- Co chcesz ode mnie tak rano? - wytrzeszczyła oczy i zlustrowała mnie od góry do dołu zapewne oceniając sportowy strój, który miałam na sobie. - I to jeszcze w ubraniu do ćwiczeń?
Padła z powrotem na łóżko nawet nie budząc przy tym Horana.
- Przyszłam, bo muszę ci powiedzieć jaką niespodziankę szykujemy dla Nat – oznajmiłam zadowolona z siebie.
- I dlatego musiałaś tu przychodzić o piątej? - zdziwiła się jeszcze bardziej i wywróciła oczami, po czym jej powieki opadły.
- Nie śpij, muszę ci to powiedzieć! - mówiłam potrząsając jej ramieniem.
- Nie śpię. Słucham cię – powiedziała nie zmieniając swojej pozycji.
- Niech ci będzie... - uległam. - Wymyśliliśmy wczoraj z Louisem, że fajnie by było zabrać Natalie do Włoch. Zabralibyśmy jeszcze Harry'ego i pozwiedzalibyśmy Rzym, a potem może pojechalibyśmy na Sycylię i trochę odpoczęli. Myślisz, że to dobry pomysł? - dodałam na koniec.
- Mmm .. Fajny, fajny – odrzekła zaspanym głosem.
- No i gadałam z Harrym w jeszcze jednej sprawie, ale tego to nawet tobie nie mogę zdradzić... - na moje słowa Alex usiadła prosto na łóżku i patrzyła na mnie.
- Jak to nie możesz?
- O tym wiemy tylko ja i Hazz – powiedziałam i uśmiechnęłam się na myśl o naszej słodkiej tajemnicy.
Jej ramiona opadły – poddała się. Położyła się z powrotem.
- Dobra, a teraz idź już bo chcę się wyspać.

Udałam się na parter, do naszej wielkiej kuchni. Jakby się ktoś uparł, wepchnąłby tu może i z czterdzieści osób i nadal byłoby miejsce. Wyciągnęłam z lodówki małą butelkę wody i wypiłam z niej trochę. Odłożyłam ją na miejsce i w tym momencie do kuchni wszedł Lou w samych spodenkach od piżamy. Uśmiechnął się do mnie i usiadł na blacie.
- Kochanie, poproszę kawę – powiedział nie do końca jeszcze przebudzony i przekrzywił śmiesznie głowę patrząc na mnie tymi swoimi słodkimi oczkami.
Zrobiłam mu upragniony napój i patrzyłam jak szczęśliwy upija pierwszy łyk.
- Dziękuję – zeskoczył na podłogę i pocałował mnie w czubek nosa. - Idziesz biegać? - zapytał, gdy przyjrzał mi się uważniej.
- Tak. I tak się składa, że już chyba powinnam wychodzić – odparłam i zaczęłam zmierzać do wyjścia.
- Wracaj szybko – usłyszałam tylko, gdy wychodziłam na zewnątrz.
Wyszłam przed bramę i rozejrzałam się w obie strony. Zdecydowałam jednak, że udam się krótszą trasą. Włożyłam w uszy słuchawki i zaczęłam swoją ulubioną drogę przez park.

~*~

- My wychodzimy! - krzyknęłam zanim zamknęły się za nami drzwi.
Wyszłyśmy z dziewczynami na nasz codzienny spacer. Przydaje się, żeby po przepysznym obiedzie zrzucić nadmiar kalorii. No i można poplotkować.
- Jak tam po wczorajszym szaleństwie? - spytałam, a obie spojrzały na mnie z morderczymi minami. - No nie mówcie, że aż tak źle...
- Harry ma takiego kaca, że się do jutra nie pozbiera – westchnęła Natalie.
- To ty nie wiesz, co my musiałyśmy przechodzić! - wykrzyknęłam. - Musiałyśmy zanieść śpiącego Nialla do domu!
- Nawet sobie nie wyobrażasz jaki on jest ciężki... - dodała Alex. - A tak w ogóle to jak wy wróciliście?
- Zadzwoniłam po Paula, bo inaczej mogłoby się to źle skończyć – powiedziała Nat. - Zostawiłyście mi na głowie trzech nawalonych facetów! - zaczęłyśmy się śmiać z naszej biednej przyjaciółki.
- Ale jakoś sobie poradziłaś – przyznałam na co blondynka pokiwała głową.
- Długo tam jeszcze siedzieliście?
- Nie, no co ty. Z nimi już się nie dało wytrzymać – Natalie nagle oświeciło. - Aaaa …
- Co ? - zdziwiłam się.
Ona skrzyżowała ręce na piersi i stanęła w miejscu odwracając się od nas. - Strzeliłam focha! - skomentowała.
- Za co? - Alex próbowała spojrzeć jej w oczy, lecz ona cały czas się odwracała.
- Uciekłyście ode mnie – powiedziała i zaczęła zmierzać w stronę naszego domu.
- Goń ją, ja jeszcze muszę coś załatwić – powiedziałam do stojącej jeszcze przy mnie dziewczyny, a ta patrzyła jak Natalie oddala się od nas coraz bardziej.
- Pani Payne! - krzyknęła na co ja się zaśmiałam i ruszyłam w zamierzonym przeze mnie kierunku.
Często ją tak nazywałyśmy i miałyśmy z tego niezły ubaw. Chociaż nie była – jeszcze – prawdziwą panią Payne nie przeszkadzało jej, jak się do niej zwracałyśmy. Było to tylko w towarzystwie nas trzech. Na razie nie przy chłopcach – a już na pewno nie przy Liamie.
Dojście na miejsce nie zajęło mi dużo czasu. Zapukałam do drzwi i zaraz znajdowałam się w przedpokoju domu Ann.
- Hej – powiedziałam i przytuliłam ją na powitanie. - Mam do ciebie pytanko.
- Okej tylko szybko, bo jestem umówiona z Zaynem i zaraz powinien tu być.
- Nie chciałabyś wybrać się do klubu dziś wieczorem? - spytałam. - Namówisz Zayna, pójdzie z nami.
- A Louis?
- To był jego pomysł, także na pewno będzie – oznajmiłam.
- Chętnie pójdę z wami – powiedziała i ktoś zadzwonił do drzwi.
To był Malik i gdy zobaczył swoją dziewczynę od razu podszedł do niej i ją pocałował.
- To ja lecę. Jeszcze się zgadamy – powiedziałam i wyszłam.

*Natalie*

Siedziałam w salonie z Alex, Louisem, Liamem, skacowanym Harrym i nie gorszym od niego Niallem.
- Gdzie ona jest? - zapytałam zniecierpliwiona nieobecnością Al.
- Zaraz powinna wrócić – odparł jak gdyby nigdy nic Lou, który zwykle pierwszy łapałby za telefon i dzwonił zaniepokojony do swojej narzeczonej.
Oni coś knują...
Za chwilę do domu weszła owa brunetka. Szepnęła coś do Louisa na ucho, a ten tylko pokiwał głową na znak, że zrozumiał. Udała się w stronę kuchni i tyle ją widziałam.
- Lou o co chodzi? - spytałam chłopaka, który powoli zaczął wchodzić po schodach.
Obrócił się w moją stronę i spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Naprawdę nic – powiedział i zniknął na piętrze.
- Alex, ty coś wiesz? - zwróciłam się do dziewczyny siedzącej obok mnie.
- Nie, ale zaraz się dowiem – rzekła i wstała idąc tam, gdzie Al przed dwoma minutami.

*Alex*

- Można wiedzieć co to panna wymyśla? - spytałam, gdy weszłam do kuchni i zastałam tam siedzącą przy stole brunetkę popijającą sok pomarańczowy i czytającą jakąś gazetę.
Spojrzała na mnie zdziwiona moją obecnością.
- Nie mogę ci powiedzieć – powiedziała jak małe, zawzięte dziecko. - To ściśle tajne.
- Oj zdradź coś. Czy to chociaż ma jakiś związek ze mną?
- Hmm.. nie – odparła, a ja zajęłam wolne miejsce na krześle naprzeciwko niej.
- No to gadaj o co chodzi, ale to już – powiedziałam i uśmiechnęłam się rozbawiona całą sytuacją.
Al zastanowiła się chwilę przygryzając dolną wargę.
- Powiedzmy, że będzie mi potrzebny kierowca na dziś wieczór – wstała i wyszła, zostawiając mnie zdezorientowaną.

~*~

Siedziałam w pokoju nudząc się strasznie. Było podejrzanie cicho, a w tle słyszałam tylko tykanie zegarka. Próbowałam słuchać muzyki, ale nie dotrwałam nawet do końca pierwszej piosenki. Złapałam do ręki pierwszą lepszą książkę i zaczęłam ją czytać. Też nic. Padłam na łóżko i przeklinałam świat z twarzą w poduszkach. Nie poleżałam tak zbyt długo, bo niestety nie potrafię usiedzieć długo w jednym miejscu. Wychyliłam głowę na korytarz z chytrym uśmieszkiem na ustach.
- Pani Payne? - zawołałam głośno, żeby być pewna, że wszyscy mnie usłyszą.
Nagle z pokoju obok wybiegł na korytarz zdziwiony, ale i śmiejący się Liam.
- Przepraszam, jak? - zapytał patrząc na mnie zaskoczony.
- Emm … Bo ten .. Ja … - jąkałam się. - Jest u ciebie może Natalie? - wydobyłam z siebie w końcu.
- Zawołać ją?
- Albo wiesz co .. nie musisz – powiedziałam i zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem.
I to jest to tylko między nami...
Postanowiłam, że może wyjdę się przejść. Wyjrzałam przez okno. Było już ciemno. Za bramą stała masa fotoreporterów, piszczących fanek i innych takich. Od razu odechciało mi się spacerowania. Usiadłam przy biurku i zaczęłam bezsensownie kręcić się na obrotowym krześle. Usłyszałam pukanie.
- Otwarte! - krzyknęłam i moim oczom ukazał się Louis. - Coś się stało? - spojrzałam na niego pytająco.
- Al powiedziała, żebyś przyszła do niej na chwilę – oznajmił.
- I dlatego przysyłała tu ciebie? - zdziwiłam się i nie czekając na jego odpowiedź udałam się na koniec korytarza. Weszłam do pokoju dziewczyny.
- Jestem w garderobie! - krzyknęła, a ja podreptałam do wskazanego pomieszczenia.
Zobaczyłam ją ubraną w strój podobny do tego wczorajszego z imprezy.
- Dzięki, że przyszłaś – powiedziała. - To zgadzasz się być kierowcą za .. - zerknęła na zegarek na swoim nadgarstku. - Jakieś pięć minut? - spojrzała na mnie i uśmiechnęła się szeroko.
- A mogę wiedzieć, gdzie mam cię zawieźć?
- Nie tylko mnie, moja droga – odparła i wstała z paneli kładąc mi dłoń na ramieniu i zostawiając mnie samą.

~*~

Zatrzymałam samochód przed bramą. Za chwilę obok mnie usiadła Al. Spojrzałam w lusterko i zobaczyłam na tylnych siedzeniach Louisa, Zayna i Ann.
- To gdzie jedziemy? - zapytałam w końcu odpalając silnik i wyjeżdżając na drogę.
- Tam, gdzie wczoraj, prosimy – powiedziała brunetka siedząca obok mnie, a ja spojrzałam na nią przelotnie.
- Jeszcze wam się chce? - zdziwiłam się. - Podziwiam, na serio.
Najbardziej podziwiałam chyba Zayna. Że mu się chce przechodzić przez tę poranną męczarnie jeszcze raz...
- Ej, a już skoro tu jesteście, powiedzielibyście mi coś o tej całej Laurze? - spytałam z nadzieją w głosie.
- Nie ma mowy kochana – powiedziała Al zerkając przez szybę.
- To może ktoś inny da się przekonać? - zwróciłam się do reszty z tyłu, ale odpowiedziała mi cisza. - No tak, tego się mogłam spodziewać.
- Nie martw się, niedługo się wszystkiego dowiesz – usłyszałam Tomlinsona i uśmiechnęłam się słabo chyba tylko po to by jakoś pocieszyć samą siebie.
- Zdradźcie mi coś... - prosiłam.
- Nie wiem, czy Niall nie będzie na nas zły – odrzekł Lou i zaśmiał się.
- To takie śmieszne?
- Śmieszna jesteś ty – powiedziała Al dołączając się do Louisa i patrząc na mnie. - Dramatyzujesz, a to nie jest nic strasznego.
- Na pewno ? - spytałam jednak ciągle nieprzekonana.
- Na pewno cię nie zdradza – powiedział pokrzepiająco brunet i zauważyłam, że już dojechaliśmy.
Westchnęłam tylko, a moi pasażerowie opuścili pojazd. Wyszłam doganiając jeszcze Al i szepnęłam jej do ucha.
- I tak to z was wyciągnę.
Ona zaśmiała się pod nosem i dołączyła do reszty.

Wróciłam do domu, a tam czekała na mnie kolacja. Później razem z wszystkimi, którzy zostali obejrzeliśmy jakiś film, który akurat leciał w telewizji. Był chyba bardzo nudny skoro w połowie już każdy spał. Coś mi się wydaje, że nasi imprezowicze obmyślając swoje genialne tajemne wyjście zapomnieli o powrocie. Niestety ja nie zamierzałam po nich wracać. Znając świetne pomysły Al dotoczą się na piechotę. Chciałabym to zobaczyć. Nieźle to będzie musiało wyglądać.

Secrets? Here is an everyday reality.



_______________________________________


Następnego rozdziału możecie się spodziewać w czwartek, jeśli dobrze pójdzie :)


Proszę o opinie i pozdrawiam wszystkich ♥




1 komentarz:

  1. Fajne :) Pisz szybko następne pozdrawiam Kasia

    OdpowiedzUsuń