Rozdział dedykuję Oli i Natalii ..♥
*Alex*
- Horan, masz mi to natychmiast oddać! - krzyczałam goniąc zadowolonego z siebie Nialla.
- Przykro mi, kochanie! - odezwał się wbiegając po schodach. - Nie mogę!
Biegliśmy wzdłuż całego korytarza na piętrze, aż w końcu skończyła mu się droga ucieczki i zatrzymał się na chwilę. Obejrzał się za siebie, a gdy ja już go prawie miałam, wszedł do pokoju Liama i zamknął drzwi na klucz. Zaczęłam walić w drewnianą płytę.
- Niall, otwórz te drzwi! - krzyknęłam, a z pokoju dobiegł mnie tylko śmiech.
Uderzyłam jeszcze kilka razy i oparłam się czołem o obiekt moich poczynań. Wypuściłam zgromadzone w płucach powietrze i przylegając plecami do ściany obok, zjechałam po niej tak, że siedziałam na podłodze.
- Nialler? - zawołałam go.
Usłyszałam szczęk zamka i zza futryny wyjrzała blondwłosa głowa chłopaka.
- Czegoś zapomniałaś ? - zapytał, a ja spojrzałam na niego.
Trzymał w rękach MOJĄ kanapkę zrobioną przeze mnie własnoręcznie dzisiejszego ranka - której nie zdążyłam skosztować - nadgryzioną. Poderwałam się i stanęłam z nim twarzą w twarz. Uśmiechał się do mnie promiennie. Tak zarażał swoim dobrym humorem, że nie byłam w stanie nie odwzajemnić tego gestu. Próbowałam odebrać Irlandczykowi moje śniadanie, jednak on skutecznie mi to utrudniał. Kątem oka zobaczyłam, że w głębi pomieszczenia na łóżku siedzi Liam, a obok niego Natalie.
- Może mi pomożecie? - spytałam ich, lecz zanim zdążyli mi odpowiedzieć odezwał się Horan.
- Potrzymajcie to – odwrócił się i podał przyjacielowi kanapkę, po czym ponownie spojrzał mi w oczy i wpił się w moje usta.
No dobra, tego się nie spodziewałam.
Oparłam dłonie na jego ramionach i odepchnęłam go lekko.
- Nie zmieniaj tematu – powiedziałam, a on krótko się zaśmiał.
Chwycił moją dłoń i zaczął iść w stronę schodów. Nagle wziął mnie na ręce i powoli schodził na dół.
- Co ty robisz?! - zapytałam go i nie chcąc spaść złapałam się jego szyi.
Zaniósł mnie do kuchni i posadził na blacie.
- Jakieś specjalne zamówienia? - spytał wyciągając nóż i obracając go kilka razy w dłoni.
- Rób co chcesz, tylko mnie nie zabij – odparłam śmiejąc się.
Podszedł do mnie i pocałował mnie w czubek głowy.
- Nie masz się o co martwić – powiedział już jak najbardziej poważnie.
~*~
Rozłożyłam się na kanapie, za poduszkę obierając sobie kolana Nialla. Nasze codzienne, wspólne wylegiwanie się w salonie po obiedzie właśnie się zaczynało.
- Nie mam siły – rzuciła Al i opadła na fotel po mojej prawej stronie.
Louis podbiegł do niej i zaczął ją łaskotać. Nagle odzyskała swoją energię i starała się za wszelką cenę odgonić od siebie jego dłonie.
- Lou! Przestań, proszę! - mówiła między salwami śmiechu.
On usiadł na wcześniej zajmowanym przez nią fotelu i posadził ją na swoich kolanach. Pocałował ją w policzek i oparł się odpoczywając.
- Ja na jej miejscu już dawno bym zwariował – powiedział Harry patrząc w ich stronę.
- Powinieneś brać z niej przykład – zwróciła się do niego Natalie. - Jest oazą spokoju. Nie to co ty.
Pokazał jej język i uśmiechnął się pod nosem.
- Nie zgadniecie jakich ja się ostatnio rzeczy dowiaduję – powiedział nagle Liam. - Nasze kochane dziewczyny bardzo fajnie na siebie mówią.
Mój niepokój minimalnie wzrósł. Niby nie było w tym nic złego, ale żeby od razu wiedział o tym każdy?
- Liaś, nie zrobisz mi tego – powiedziałam, a mój wzrok błądził po pokoju szukając w kimś oparcia.
- Może nie teraz, bo muszę na chwilę wyjść, ale zaraz wracam – oznajmił i wyszedł kierując się na górę.
Odetchnęłam na moment, ale nadal nie rozumiałam o co mu chodziło. Nie teraz?
- Nie wiem, co wy kombinujecie, ale nie podoba mi się to – zaniepokoiła się Nat.
W tym czasie usłyszałam dziwny dźwięk dobiegający z piętra. Innych też to zainteresowało, bo wyglądali powrotu bruneta. Za chwilę do salonu wbiegł nie Liam, lecz malutka czarna kruszyna. Za nim pojawił się chłopak.
- Piesek dla pani Payne – powiedział zadowolony, a mała kulka wskoczyła na leżącą Natalie.
Szczeniaczek zaczął lizać ją po twarzy przez co zaśmiała się i wzięła go do rąk przypatrując się mu.
- Dla mnie? - nie dowierzała blondynka.
- Dla Pani Payne?! - zapytała się naraz cała reszta oprócz mnie.
Byli naprawdę bardzo zdziwieni.
- Jakoś tak wyszło – odparłam, a czerwień oblewająca moje policzki była coraz bardziej widoczna.
Zakryłam twarz dłońmi czując na sobie spojrzenia wszystkich. Niall przyciągnął mnie do siebie zmuszając mnie abym usiadła i przytulił mnie jednocześnie mnie chowając.
- Dzięki Alex, naprawdę – powiedziała nie do końca serio Natalie.
- Nie ma za co – szepnęłam i mogłam przysiąc, że Blondyn trzymający mnie w swoich ramionach właśnie się uśmiechnął.
~*~
- Wybierzcie coś normalnego – rzuciła Al siedząc na łóżku z Louisem i sterując nami już od pięciu minut.
Grzebaliśmy w pokaźnym zbiorze filmów w ich pokoju, starając się wybrać odpowiedni zestaw na dzisiejszy wieczór.
- Tylko nie żaden horror – dodała brunetka.
- To co może być? - zapytałam i westchnęłam.
- Może jakaś komedia romantyczna – powiedziała znudzona.
- Już ja wam coś wybiorę – rzekła Natalie zaczynając się powoli denerwować.
Przejechała palcem po jednym z rzędów i wyciągnęła jakiś thriller, a potem przeniosła się kilka półek niżej i znów wyciągnęła z niej opakowanie tym razem z upragnionym romantykiem. Podeszła do odtwarzacza i włączyła pierwszy film.
- Wszyscy, proszę się rozsiąść – oznajmiła i sama zajęła sobie miejsce w ramionach Liama.
Zaczął się nasz seans. Jednak po chwili Niall wyślizgnął się spod moich pleców.
- Idę po popcorn – powiedział i wyszedł.
Tak myślałam.
- Ej, to ja też – poderwała się Al i pobiegła za Horanem.
Wrócili za parę minut z uśmiechami i dwoma gigantycznymi opakowaniami prażonej kukurydzy. Co chwila podbierałam Niallowi kilka przekształconych ziarenek stale wpatrując się w ekran telewizora. Film okazał się bardzo ciekawy i trzymający w napięciu. Okazało się, że Niall zjadł całą swoją porcję i musiał podkradać przekąskę Al. Nie była z tego zbytnio zadowolona. Po kilkunastu próbach nie wytrzymała.
- Nialler! - krzyknęła. - Zostaw w spokoju mój popcorn!
Na to wszyscy wybuchli niepohamowanym śmiechem.
- Ogarnijcie się już, ja wam przyniosę – zaoferowała się Nat i wstała wychodząc z pokoju.
*Natalie*
Weszłam do przestronnej kuchni przy okazji włączając światło, które jeszcze uwydatniło jej rozmiary. Wyciągnęłam z górnej szafki pudełko z popcornem i wyjęłam z niego pojedyncze opakowanie. Wsadziłam je do mikrofalówki i nastawiłam odpowiedni czas. Czekanie było strasznie nużące. Podeszłam do lodówki i wyjęłam z niej puszkę coli. Otworzyłam ją i kiedy miałam wziąć pierwszy łyk poczułam czyjeś ramiona oplatające moją talię. Tak się wystraszyłam, że zimny napój wypadł mi z ręki i uderzył z łoskotem o posadzkę. Dobrze, że pokój Al i Louisa znajdował się na końcu korytarza na piętrze. Inaczej ktoś nieproszony mógłby wpaść tutaj teraz i narobić niezłego zamieszania. Ciemny płyn powoli zalewał podłogę, a ja stałam jak zahipnotyzowana i nie potrafiłam się nawet schylić, żeby to posprzątać. Uprzedziła mnie osoba, przez którą powstała owa szkoda. Jak się okazało był to Harry. Podniósł puszkę i postawił ją na blacie obok. Ja w tym czasie odwróciłam się do niego i gdy na mnie spojrzał mogłam zatopić się w jego tęczówkach. Wycofał się kilka kroków i wyłączył światło. Zostaliśmy sami w ciemnej kuchni. Słychać było tylko szum mikrofali i przyspieszone bicie mojego serca. Poczułam jak obejmuje mnie w talii i zbliża się do mnie. Mogłam wręcz poczuć jego oddech na swojej twarzy.
- Harry – wyszeptałam domyślając się co zamierza zrobić. - Ja nie mogę – słowa ledwo wydostały się z moich ust. - Przepraszam.
Oddalił się ode mnie trochę.
- Dlaczego? - w jego głosie słychać było smutek, a nawet... ból?
Nie chciałam, żeby cierpiał przeze mnie, ale musiałam to zrobić.
- Harry, ja... - nie potrafiłam mu tego powiedzieć.
Być może w tym momencie cierpiałam tak samo jak on, a może nawet jeszcze bardziej. Jednak to musiało się kiedyś zakończyć. Uświadomiłam sobie, że nie mogę dłużej ukrywać naszego związku. Nie mogłam tego robić Liamowi. Tyle czasu byłam wielką idiotką, która krzywdziła swojego chłopaka. Faceta, przy którym była wreszcie sobą i kochała go nad życie. Utrzymywałam go w kłamstwie chociaż nie powinnam i to był mój największy błąd. Wreszcie trzeba go naprawić.
- My już nie możemy być razem – powiedziałam ledwie dosłyszalnie.
W pomieszczeniu rozległ się dźwięk oznajmiający, że przekąska jest już gotowa. Wyjęłam popcorn z mikrofalówki i wyszłam z kuchni powoli zmierzając w stronę schodów. Usłyszałam cichy szloch i do moich oczu za wszelką cenę chciały się dostać słone łzy. Nie pozwoliłam im na to. To mogłoby wzbudzać jeszcze większe podejrzenia. Otworzyłam drzwi pokoju, w którym siedziała nasza paczka. Podałam Al jej należność i wróciłam na swoje miejsce.
- Wszystko w porządku? - szepnął mi do ucha Liam.
Znów zachciało mi się płakać. Nie chciałam, żeby to zobaczył, więc wtuliłam się w jego ciało i zamknęłam oczy. Trzymałam mocno w uścisku skrawek jego koszuli. W tamtej chwili nie chciałam go nigdy opuszczać. Chciałam, aby już na zawsze został przy mnie i opiekował się mną.
- Nigdy nie pozwolę, żeby ktokolwiek skrzywdził moją panią Payne – powiedział równe cicho co na początku, a ja lekko się uśmiechnęłam. - Nigdy.
Always and forever...
________________________________________
Myślę, że jeśli dobrze pójdzie następny rozdział ujrzy światło dzienne w sobotę lub... niedzielę :)
Dzielnie czekamy do weekendu :D
Proszę o wyrażenie swoich opinii w komentarzu ;)
Naprawdę mi na nich zależy ♥
Awwwww..... Kocham . ^^ Boski jest♥. Ale szkoda mi się Harrusia. Niech oni jeszcze ze sobą będą . *___*
OdpowiedzUsuńFajneeeee. Pisz dalej :)
OdpowiedzUsuń