sobota, 17 sierpnia 2013

12/07 Wszystko może się zmienić... | cz.2

- Jesteś szczęśliwa! - krzyknęło złudzenie.
- Nie okłamuj jej... - szepnęło życie.

*Alex*

Weszłam do pokoju na końcu korytarza i zamknęłam cicho drzwi za sobą. Na ogromnym podwójnym łóżku na środku pokoju siedziała Al z podkulonymi nogami, a obok niej leżał Louis. Opierał się głową o zagłówek posłania patrząc się przed siebie nieobecnym wzrokiem. Dziewczyna przybrała podobny wyraz twarzy nie zwracając uwagi na to, że pojawiłam się w pomieszczeniu. Przy oknie naprzeciwko mnie stała Natalie ze splecionymi za plecami rękami. Była odwrócona przodem do widoku na zewnątrz i nie ruszała się z miejsca. Jedynie jej palce drżały lekko i uderzały o siebie nawzajem. Panowała cisza, której nikt nie zamierzał przerywać. Coś było nie tak.
- Wszystko w porządku? - spytałam, a mój głos zabrzmiał dziwnie głośno na tle jedynie tykającego gdzieś koło nas zegarka. - Po co mnie zawołaliście?
Skakałam wzrokiem od pary do samotnej dziewczyny i tak w kółko. Jednak zatrzymałam go na Al, bo stwierdziłam, że jest największe prawdopodobieństwo, że od niej się czegoś dowiem. Powoli odwracała głowę w moją stronę, a w jej oczach widniało uczucie zdezorientowania i niedowierzania. Włożyła do swoich ust trzymanego w dłoni lizaka i zaczesała rude pasma włosów za uszy. Otrząsnęła się trochę i wstała z łóżka podchodząc powolnymi krokami do mnie. Louis przyglądał jej się bacznie odkąd wyczuł, że się od niego oddala. Zatrzymała się przede mną i złapała mnie za ramiona.
- Idź po Nialla – wyszeptała, wbijając we mnie swój czekoladowy wzrok. - On też powinien coś wiedzieć – dodała i spuszczając ręce wzdłuż ciała pokiwała głową i wróciła na swoje miejsce. Położyła głowę na torsie chłopaka, a ten objął ją swoim ramieniem.
Kręciłam się chwilę w miejscu, po czym zamrugałam kilka razy i wyszłam na korytarz zamykając za sobą drzwi tak samo delikatnie jak poprzednio. Wparowałam do pokoju, który dzieliła z Horanem, przez co aż podskoczył nagle wyrwany z przyjemnego snu. Pokręciłam z rozbawieniem głową i położyłam się obok niego. Przekręcił się na bok i oparł się na ręku lustrując moją twarz z uśmiechem.
- Cześć, słoneczko – powiedział zaspanym głosem i przygryzł dolną wargę.
- Hej, jak się spało? - zapytałam wesoło niwelując ciekawość poznania prawdy, która wypalała w moim wnętrzu dziurę. - Tak długo...
- Bardzo dobrze – odparł najwyraźniej uradowany i przysunął się do mnie delikatnie mnie całując. - A tobie?
- Świetnie – powiedziałam patrząc się głęboko w jego tęczówki koloru oceanu. - Wiesz, śniłeś mi się dzisiaj w nocy.
- Tak? I co mówiłem? - dziwił się, lecz uśmiech nie opuszczał jego twarzy.
Milczałam przez moment chcąc potrzymać go w nieświadomości. Zbierałam się też w sobie, żeby powiedzieć mu te piękne słowa, które były dla mnie spełnieniem marzeń.
- Mówiłeś, że mnie kochasz – powiedziałam cicho i spuściłam głowę oblewając się rumieńcem. Owijał sobie wokół palców kosmyki moich czarnych włosów. Złapał mnie za podbródek, a ja z trudnością na powrót wlepiłam w niego swój wzrok.
- To nie był sen... - szepnął, a ja zdążyłam rozpłynąć się całkowicie.
Szkarłatny kolor pokrył skórę moich policzków całkowicie, więc zakryłam je dłońmi. Rozchylił moje palce i dał mi krótkiego buziaka w nos. Zaśmiałam się i podniosłam się patrząc na Blondyna z góry. Złapał mnie za rękę i nie chciał puścić. Usiadł na skraju łóżka i poklepał miejsce obok siebie jednak ja przypomniałam sobie po co w ogóle tu przychodziłam.
- Nialler, coś się stało... – wycedziłam, a jego reakcja była natychmiastowa. Otworzył szeroko oczy, a jego usta drżały.
- O co chodzi? Co się stało? - pytał zmartwionym głosem i wstał, aby być na moim poziomie.
- Jeszcze nie wiem, ale Al i Lou czekają na nas w ich pokoju razem z Nat i jak przyjdziemy to mają nam wszystko wyjaśnić – powiedziałam szybko, patrząc mu się prosto w oczy.
- Okej, tylko daj mi coś na siebie założyć – odparł wymijając mnie i podchodząc do szafy.
Wyciągnął z niej biały t-shirt i krótkie granatowe spodenki. Pocałował mnie w policzek i zniknął za drzwiami łazienki. Westchnęłam, a moje ramiona opadły.

*Zayn*

- Skarbie, może pójdziemy się przywitać ze wszystkimi? - wyszeptała do mojego ucha owiewając skórę mojej szyi słodkim oddechem.
- Na pewno nie chcesz zostać tutaj? - spytałem, a ona oddaliła swoją twarz od mojej patrząc mi prosto w oczy. Oblizała kusząco dolną wargę na koniec przygryzając ją. Nie dała mi wyboru. Już zaraz moje usta złączyły się z jej w czułym pocałunku. Wiedziała jak na mnie działa i chciała to jak najszybciej wykorzystać. Ta dziewczyna doprowadzała mnie do szału!
- Wiesz, jednak może już wstaniemy... - powiedziała wyplątując się z kołdry i stając z założonymi na biodrach rękami. - Już, kochanie. - po tych słowach złapała mnie za nadgarstki i próbowała ściągnąć na podłogę. Poddałem się jej łatwo, gdyż jeszcze do końca się nie przebudziłem i już po chwili leżałem u jej stóp śmiejąc się wniebogłosy. Ona robiła dokładnie to samo i rozluźniła uścisk na moich rękach.
- Okej, a teraz wstawaj i idziemy do reszty – rzuciła i wyciągnęła w moim kierunku dłoń, którą z chęcią chwyciłem.
Przetarłem swoje zaspane oczy, gdy wychodziliśmy na korytarz, a ja byłem raczej ciągnięty za uradowaną brunetką potykając się o własne nogi. Wygładziłem swoją szarą bluzkę od pidżamy i podniosłem głowę. Ze swojego pokoju wychodzili właśnie Niall i Alex. Wpadłem na stojącą w miejscu moją dziewczynę prawie ją przewracając. Spojrzała na mnie i pokręciła głową z politowaniem. Szatynka podeszła do nas i mocno przytuliła swoją przyjaciółkę. Chyba musiały się długo nie widzieć...
- Ann, co ty tu robisz? - zapytała, patrząc się na nią z radosnym uśmiechem na ustach. Powróciła do Blondyna, który oplótł ją ramieniem w talii.
- Tak wpadłam... - odparła skromnie, a ja zacieśniłem swoje palce wokół jej. - A wy gdzie idziecie? - dodała z zaciekawioną miną.
- Emm.. Myślę, że powinniście pójść z nami – wycedziła i razem z Niallem przeszli obok nas kierując się do ostatnich drzwi. Wymieniliśmy się z Ann zdziwionymi spojrzeniami. O co im chodzi?
Weszli bez pukania, a my wślizgnęliśmy się zaraz za nimi. Ściągnąłem brwi, gdy zobaczyłem milczących, obecnych w tym pomieszczeniu. Al jeździła palcem po skórze swojej drugiej dłoni z nieobecnym wyrazem twarzy. Louis miał zamknięte oczy, a jego ramiona opadły bezwiednie na posłanie. Blondynka pod oknem szeptała coś po nosem i mrugała co chwila powiekami, przez co jej bladych policzków dotykały w równym tempie ciemne rzęsy. Wyglądała tak marnie, jakby uszło z niej całe życie. Rudowłosa dziewczyna podniosła na nas swój zmartwiony wzrok. Uraczyła nim wszystkich, lecz zatrzymała się na mnie. Wstała i podbiegła do mnie, po czym bez zbędnych wyjaśnień wtuliła się w mój tors. Zmarszczyła w palcach skrawek mojej rozciągniętej koszulki i wypuściła go zaciągając się głośno powietrzem. Oplotłem ja swoimi ramionami przyciągając ją bliżej, kiedy zorientowałem się, że cicho łka. Pozwoliłem jej wypuścić swoje emocje nie zważając na innych. Była bardzo uczuciowa i dzięki niej można było dowiedzieć się wiele rzeczy. Oczywiście, że oczekiwałem od niej jakichś wyjaśnień, lecz nie chciałem jej poganiać. Zawsze było tak, że jeśli nie wypłakała się porządnie, później dręczyły ją wyrzuty sumienia. I tak za każdym innym razem. Może dlatego ten brunet zauroczył się w niej? Dzięki jej otwartemu okazywaniu uczuć, ale niewątpliwie też dzięki jej urokowi osobistemu.
- Ja tylko chcę, żeby było tak jak dawniej... - powiedziała cicho, odsuwając się ode mnie. Uśmiechnąłem się smutno chcąc ją jakoś pocieszyć, ale nadal nie wiedziałem co jest powodem tego zamieszania. Pociągnęła nosem i zobaczyłem jak od tyłu przytula ją Lou. Zacisnął mocno swoje powieki i to samo zrobił z jej ciałem.
- Nie płacz, kochanie – mówił do niej przykładając policzek do jej własnego. - To przecież nie twoja wina.
- Co się stało? - zapytałem, czując się bezsilny.
- Teraz wszystko się zmieni, Zayn – powiedział Louis poważnym tonem patrząc na mnie.
- Ale co się zmieni? Proszę, powiedzcie nam o co chodzi – poprosiła Ann wyłaniając się zza moich pleców.
- To wszystko przeze mnie – usłyszałem głos z drugiego końca pokoju na co nasza czwórka, stojąca nadal pod ścianą, zareagowała spojrzeniem w tamtą stronę. - Przeze mnie wasz zespół może się rozpaść! Nie mogę sobie wybaczyć, że przez moją nieodpowiedzialność was skłócę. To jest okropne – mówiła załamującym się głosem Natalie, stawiając lekkie i niestabilne kroki w naszą stronę. - Nawet nie wiecie, jak mi jest teraz głupio. A.. zresztą to mało powiedziane. Czuję się jak jakaś... - prychnęła pod nosem brzydząc się słów, które chciały dotrzeć do naszych uszu. - Nie potrafię się nawet wysłowić, widzicie? - wykrzyknęła i zrobiła jeszcze jeden krok. - Jesteście szczęśliwi, a ja ledwo trzymam się przy życiu. Powinniście się cieszyć z tego, że macie spokój. Ja go nie mam już od dawna – urwała wzdychając głęboko i zastygając w bezruchu. Uspokoiła się, a kącik jej ust uniósł się tworząc niemrawy kawałek uśmiechu nie sięgającego oczu. - Zerwałam wszystko to, co było między mną i Harrym, ale wiecie co? Najgorsze jest nie to, że mi go brakuje, lecz to, że Liam o niczym nie wie – zacisnęła usta w wąską linię, tak, że jej wargi stały się niemal białe. - Ale to się zmieni. Powiem mu o wszystkim bez względu na konsekwencje – pokiwała głową jakby upewniając samą siebie o swoich obietnicach. Były one co najmniej absurdalne i jestem pewny, że nie obejdzie się bez ofiar. Tak było od początku – kiedy się w to wpakowała.
- Czemu chcesz to zrobić? Przecież on nie może bez ciebie żyć! Nie wybaczy sobie tego! - mówiła zaskoczona Ann wymachując rękami. To była prawda. Liam, odkąd ją spotkał, nie wyobrażał sobie dnia spędzonego bez niej, a teraz ona chce wszystko zniszczyć. Może nieświadomie, ale jednak...
- Ale to ja w tym wszystkim jestem najbardziej winna i to ja nie wybaczę sobie, jeśli dalej będę go tak okłamywać – powiedziała Blondynka, bawiąc się nerwowo palcami. - Po prostu ja już nie mogę.
Jedno mnie zastanawiało. Para stojąca przede mną nadal nie wyrażała żadnych emocji, a nawet była czymś zdziwiona. Ująłem delikatnie w dłoń policzek Al, chcąc, aby się na mnie spojrzała. W zamian dostałem dwa spojrzenia przeszywające mnie na wskroś.
- Zayn, to nie wszystko – powiedziała dziewczyna ostrożnie odrywając moją dłoń od jej chłodnej skóry.
- Kochanie, proszę cię, ja mu powiem – Lou był wyraźnie zaniepokojony jej stanem. - Nat, mogę? - zapytał się i dostając głuche pozwolenie, kontynuował. - Słuchajcie – zwrócił się do nas stojących w jednym rzędzie. Alex stojąca tuż obok mnie wzdrygnęła się, a Irlandczyk potarł jej ramię chcąc ją uspokoić. - Może to zabrzmi głupio i nie będziecie chcieli nam uwierzyć, ale...

*Liam*

- Co do cholery?! Z kim?! - usłyszałem stłumiony, lecz wystarczająco głośny, krzyk Alex dobiegający gdzieś z piętra.
Może i byłem w podłym humorze, ale to nie znaczy, że nie mogłem sprawdzić co się dzieje. Po drodze do wyjścia z mojej sypialni stało lustro, w którym zawsze przeglądała się ona. W szklanej powierzchni ujrzałem chłopaka, który mógłby przeżywać co najmniej śmierć kogoś z rodziny. Moje oczy były zaczerwienione, a na policzkach widniały jeszcze świeże ścieżki, którymi w dół mojej twarzy przemierzały łzy. Wargi przybrały kolor ciemnego różu, jak nie purpury, spowodowany ciągłym ich przygryzaniem. Przeczesałem swoje potargane, brązowe włosy i wyszedłem na korytarz trzaskając za sobą drzwiami. Niezbyt mnie to w tym momencie obchodziło. Przeszedłem może kilka kroków, gdy z jednego z pokoi wyszedł Harry. Poprawił swoje ciemne loki opadające mu na twarz i uśmiechnął się, gdy mnie zobaczył. Jednak powoli uśmiech schodził z jego twarzy, a on sam wyglądał na coraz bardziej zdziwionego. Moje uczucia były sprzeczne. Z jednej strony chciałem rzucić się na niego i zlać go tak, że zwijałby się z bólu na tej wykładzinie. Lecz z drugiej strony było mi go okropnie szkoda. Dlaczego, spytacie? Otóż i mnie i jemu dziewczyna zniszczyła życie. I to jeszcze ta sama. Szczerze? Współczułem mu w tym momencie jak nigdy wcześniej. Może powinienem być na niego zły, ale zwyczajnie nie potrafiłem.
- Hazz, ja wiem o wszystkim – powiedziałem łagodnie, a chłopak wystraszył się nie na żarty. - Nie martw się, nie chcę się z tobą kłócić. To mnie przerasta i myślę, że ciebie też. Dam ci radę, okej? - spytałem, na co on ledwie zauważalnie skinął głową. - Jeśli chcesz być naprawdę szczęśliwy, nie wplątuj się w związki z zajętą dziewczyną. To się nigdy nie udaje.
Harry spuścił wzrok wbijając go w podłogę. Wyglądał jakby myślał nad tym, co mu właśnie powiedziałem. A była to szczera prawda, którą usłyszałem już dawno temu. I teraz powtarzam ją każdemu, kto na nią zasługuje. Styles musiał wiedzieć jak to jest. Ja już raz popełniłem taki błąd i nie zamierzam tego robić nigdy więcej.
- Liam, ja nie wiem co mam powiedzieć – rzucił wzruszając ramionami.
- To nie twoja wina, że Natalie mnie zdradziła, a ty byłeś tym wybranym kochankiem – odparłem beznamiętnie. Naprawdę brzydziłem się mówić o tym tak obojętnie, ale nie miałem wyjścia, jeśli chciałem się od niej odciąć. - Współczuję ci, że cię wykorzystała. Jeśli taka jest, to wiedz, że nie zasługuje na ciebie – dodałem z lekkim uśmiechem.
- Masz rację – przyznał mi. - To wszystko było tylko nic nie znaczącą grą bez jakichkolwiek uczuć – powiedział nagle. Skrzywił się, lecz szybko to ukrył próbując się uśmiechnąć, ale mu nie wychodziło.
- Nie przejmuj się – pocieszyłem go. - Nie pozwolę, żebyśmy się przez taką głupotę kłócili.
Podszedłem do niego i wpadłem w jego rozwarte ramiona. Poklepywaliśmy się nawzajem po plecach, a ja rozmyślałem nad tym co powinniśmy teraz zrobić. I co się stało Alex...
- Chodź, Harry, muszę coś sprawdzić – oznajmiłem wyplątując się z uścisku przyjaciela.
Zapukałem do matowych drzwi i nacisnąłem na klamkę. Byli tu wszyscy, a w tym także Natalie. Moje serce zabiło szybciej chociaż wcale tego nie chciałem. Od razu zmarszczyłem brwi napotykając jej silny, zielony wzrok. Starałem się ją zignorować co wcale nie było takie łatwe.
- Alex, krzyczałaś? - spytałem szatynki, odwracając się do niej, tym samym stając tyłem do mojej dziewczyny... byłej dziewczyny?
- Ta-ak, ale to.. nic ważnego - jąkała się i przełknęła gulę formującą się w jej gardle.
- Nie no, nie sądzę, żeby to było nic ważnego skoro było cię słychać w całym domu, a może i dalej – odparłem znudzony tym wymigiwaniem się.
- Liam, daj mi to wszystko wytłumaczyć – powiedziała błagalnym głosem Nat dotykając mojego ramienia, które momentalnie przeszedł dreszcz.
- Nie musisz mi nic tłumaczyć – wycedziłem przez zaciśnięte zęby. - Nie chciałem tego robić, ale...
- Zrobię to z własnej woli – odsunęła się i sięgnęła po telefon leżący na szafce z płytami wideo. - Nie chcę, żeby dziewczyny cię znienawidziły przeze mnie.
Zaczęła jak sądzę wybierać jakiś numer i przyłożyła komórkę do ucha nasłuchując sygnału. Obgryzała nerwowo paznokcie czekając na swojego rozmówcę.
- Tussy? - spytała drżącym głosem, którego nie udało jej się zamaskować. - Przyjedź po mnie, proszę. Nie pytaj dlaczego, po prostu przyjedź.
Nie wiem czemu, ale nagle zachciałem ją przytulić. Wyglądała tak bezbronnie, że miałem ochotę płakać. Kiedyś postanowiłem sobie, że zrobię dla niej wszystko, lecz teraz, w obliczu najgorszego kłamstwa jakim jest zdrada, nie mogę się nawet ruszyć. Sparaliżowany stałem wpatrując się w nią tępym wzrokiem, gdy ona omawiała wszystkie szczegóły z dziewczyną, którą widywałem dosyć często, zważając na to, że była jej bliska. Chciałem jakoś zareagować, ale nie potrafiłem. Nawet słowa nie mogły wydostać się z moich ust.
- Czekam. Do zobaczenia i jeszcze raz dzięki – pożegnała się i odłożyła telefon na jego wcześniejsze miejsce. - Już nie będziesz musiał się o mnie martwić. Nie będę ci truć życia – zwróciła się do mnie, a ja nadal stałem z otwartą buzią nie mrugając ani razu. Przeszła obok mnie, więc poczułem jej piękne waniliowe perfumy.
- Nie... - udało mi się wydusić, po czym opadłem na kolana i usiadłem na własnych nogach. Usłyszałem kroki oddalające się ode mnie, a moja głowa opadła na klatkę piersiową. - Nie...

~*~

Stała w przedpokoju z dwoma walizkami – jedną śnieżnobiałą, a drugą w kolorach błękitu i czerwieni. Tą drugą lubiła najbardziej. Kojarzyła jej się z naszymi wspólnymi wyjazdami, a przywoziliśmy z nich najlepsze wspomnienia. W rękach trzymała jeszcze podręczną torebkę pasującą kolorem do jej zielonych balerinek. Zerknęła na swoje jasne, dżinsowe rurki i poprawiła ramiączko kwiecistej bluzki, które opadło na blade ramię okryte częściowo przez pasma blond włosów. Rozległ się dzwonek do drzwi wejściowych. Do domu weszła wysoka brunetka ubrana w krótkie, czarne spodenki i niebieską bokserkę. Na nogach miała wysokie, granatowe conversy, a w ręku trzymała pęk kluczy. Od razu po przekroczeniu progu podeszła do Natalie i ją przytuliła. Nigdy nie czułem się bardziej podłym człowiekiem. W tym momencie jej nienawidziłem, to fakt, ale nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że chciałbym jej wybaczyć... Że mógłbym jej wybaczyć. Ja chcę tylko odzyskać utraconą nadzieję, wiarę w miłość i drugą połówkę swego serca. Czy to tak wiele?
Koło mnie zjawiła się cała reszta i też przypatrywała się powitaniu dwóch dziewczyn. Ja czułem się jak najgorszym egoistą na Ziemi. Chciałem zmienić bieg wydarzeń i pozwolić sobie pomóc. Ale co miałem powiedzieć? Halo? Tu pralnia? Dzień dobry, mogłaby pani wyprać moje życie w Perwoll Color Magic, bo tak jakoś ostatnio straciło kolor? To nie dla mnie.
- Przepraszam, że was nie przedstawiłam – ocknęła się jakby z transu Nat. - To jest moja starsza siostra, Tussy – powiedziała wskazując na dziewczynę, która uśmiechnęła się lekko. - Chyba nie muszę ci ich przedstawiać, prawda?
- Nie. Znam ich lepiej niż by myśleli – odparła i zatrzymała na mnie swój przenikliwy wzrok. Ta namiastka uśmiechu zniknęła z jej twarzy, na którą wkroczyła pokerowa maska.
- Kochani, ja muszę to zrobić – powiedziała ni z tego ni z owego Blondynka robiąc krok do przodu. - Wybaczcie mi. Tak będzie dla wszystkim najlepiej.
Złapała za rączkę walizki i otworzyła frontowe drzwi. Brunetka zrobiła to samo z drugą torbą i podążając za siostrą chciała zniknąć za futryną. Odwróciła się jednak ostatni raz i obdarzyła nas smutnym uśmiechem. Pokiwała głową i wyszła zamykając za sobą płaską płytę.

*Narrator*

Siostry wyszły z posesji, która utknie w pamięci każdej z nich na zawsze. Natalie nie mogła sobie poradzić z narastającym uczuciem gdzieś w głębi jej duszy mówiącym, że jeszcze może zmienić zdanie. Że może zawrócić i przeprosić. Jednak nie chciała. A może nie zniosłaby widoku jej wściekłego, byłego już chłopaka... Tego można było się tylko domyślać. Na ciemniejącym niebie rozgałęziła się błyskawica. Kilka sekund po niej nastąpił niesamowicie głośny grzmot, który wystraszył starszą z obecnych tu.
- Grzmi? - spytała się z niedowierzaniem, ponieważ, gdy wyjeżdżała ze swojego domu Słońce zachodziło za daleki horyzont bez zasłony w postaci chmur.
- Nie. To moje serce pękło – powiedziała zrezygnowana Blondynka, a spod jej gęstych rzęs spłynęła łza.
- Przepraszam. Nie wiedziałam – usprawiedliwiła się Tussy, wiedząc, że powinna wspierać od tej pory swoją rodzoną i jedyną zarazem, siostrę.
- Nie szkodzi. On też nie wiedział – odrzekła jej i razem pod osłoną nocy wsiadły do bordowego mini coopera i odjechały.
Liam stał oparty o ścianę w przedpokoju nie drgając nawet jednym palcem. Czyżby się poddał? Wątpliwe.
- Li, chodź już spać – usłyszał głos Malika dobiegający zza jego pleców. - Późno jest.
- Powiedz mi czemu ona wyjechała – wydukał odwracając się przodem do przyjaciela. Mulat poklepał go po ramieniu i westchnął cicho.
- Liam, ona jest w ciąży.

I don't wanna be mad at you …

_______________________________________________________________________

Już niedługo dodam do bohaterów nową postać, a już teraz proszę was o podzielenie się swoją opinią na temat tego rozdziału, gdyż dodaje mi to motywacji do dalszego pisania :)
Pozdrawiam serdecznie i mój katar również ;p


4 komentarze:

  1. IWHEUFHEHV ! ♥ SZKODA MI ICH WSZYSTKICH ;( TA KOŃCÓWKA . ! BOSZZ .. DODAWAJ JAK NAJSZYBCIEJ KOLEJNĄ CZĘŚĆ BO MAM MILION PYTAŃ . ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. ZAJEBISTY ! AAAA !ALE JAK MOGŁAŚ SKRZYWDZIĆ NAJPIERW HAZZE A TERAZ LIASIA ! BOŻE DODAWAJ SZYBKO NASTĘPNĄ CZEŚĆ ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. omg ♥ Świetne <3 Czekam na następną część oraz na chyba sama wiesz co :3 /Ola ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. omg właśnie znalazłam twojego bloga i jest zajebisty ! pisz dalej kochana ! <3

    OdpowiedzUsuń